Julia Ogonowska: Witamy Cię księże proboszczu po latach w naszym wspaniałym i pięknym Kurowie. Jak sam zauważasz – trochę się tu pozmieniało… Na lepsze czy na gorsze?  

Ks. G. Piramowicz: Właśnie wróciłem z przechadzki ulicami Kurowa… I muszę przyznać, że dzieją się tu rzeczy niewyobrażalne! Chyba tylko mój stary, zawsze piękny kościół – świadek tamtych wydarzeń – wygląda podobnie jak kiedyś. Gdyby życzliwi mieszkańcy z p. Stanisławem Wójcickim, p. Władysławem Chabrosem, p. Katarzyną Matraszek i dyr. Michalikiem na czele nie oprowadzili mnie po moim starym, ukochanym Kurowie, rozpoznałbym tylko zespół kościelny i nic więcej… Moja klasycystyczna plebania z 1778 r. ciągle w użytku. Obraz św. Tekli z 1799 r. wciąż wisi w kościele. A moja dawna szkoła w ówczesnym wikariacie… aż brak mi słów… jest taka piękna! Bardzo się cieszę, że ten budynek nadal tak dobrze służy mieszkańcom. Nigdy nawet nie myślałem, że będzie w niej biblioteka oraz sala dla orkiestry i chóru. Moja szkółka wygląda wspaniale. Zdążyłem już usłyszeć od miejscowych o tym, jaką ona pełniła rolę: była apteką, zakładem krawieckim, zakładem ubezpieczeniowym, kwiaciarnią…

 

Szedłem chodnikiem po nowo położonej kostce brukowej. Cóż to jest za udogodnienie! Za moich czasów o tym nawet nie słyszano. W czasie spaceru podziwiałem domy podobne do tych, które widziałem jeszcze w młodości. Witali się ze mną kierowcy tych waszych samochodów, a z jednym z nich miałem okazję jechać. Przejażdżka bardzo mi się podobała, a gdyby auta istniały w 1770 roku, bardzo ułatwiłoby mi to życie. Wreszcie dotarłem do Pałacu Potockich. Tutaj muszę przyznać, że zmienił się na gorsze – akty wandalizmu nie znają granic… Jednak to wielkie szczęście, że rezydencja, w której później, jak słyszałem, pomieszkiwał Wojciech Jaruzelski, stoi do dzisiaj, ale zniszczona. Podczas zwiedzania pokazano mi Stary Rynek, który bardzo się zmienił, nie ma na nim już zabudowań, jest wolna przestrzeń. W większości zmiany są pozytywne. Jestem uradowany, ponieważ kontynuujecie rozpoczęte przeze mnie dzieło. Kurów ciągle pamięta o swojej bogatej historii. Wielu kwestii z nowoczesnej technologii jeszcze nie zrozumiałem, ale przecież jesteśmy w szkole, na pewno zaraz ktoś mi wyjaśni wszystkie nowinki.

   

J.O.: Jakie, szanowny księże, było twoje pierwsze wrażenie po wejściu do budynku szkoły z 1964 roku ?

 

Ks.: Już przed szkołą, pomyślałem: „Jaki duży, okazały budynek, na pewno mieści wiele sal lekcyjnych‘’. Gdy stanąłem u drzwi szkoły, zobaczyłem nazwę ,,Szkoła Podstawowa im. ks. Grzegorza Piramowicza w Kurowie‘’ i poczułem się zaszczycony. Po wejściu do środka mój wzrok przykuło popiersie przedstawiające właśnie mnie! Jestem wdzięczny dyrekcji, uczniom, nauczycielom i wykonawcy tego dzieła. Już w holu mogłem zobaczyć, że uczniowie szkoły pamiętają o historii i tak dobrze wspominają moją postać. Zdążyłem też zerknąć na gablotę pełną pucharów i od razu wiedziałem, że mamy tu naprawdę zdolne, utalentowane dzieci.

J.O.: Co księże Grzegorzu sądzisz o wyglądzie i wyposażeniu szkoły?

Ks.: Kiedy przechodziłem parterem, miałem okazję oglądać piękne malowidła, ale najbardziej oczarowało mnie oświetlenie, bo kiedyś nie znano jeszcze elektryczności i używano lamp naftowych. Bardzo podobała mi się pracownia historyczna – mapy, głowy królów i historyczne przedmioty. Pewnie dla dzisiejszych dzieci ciepła woda w kranach, kanalizacja, toalety i centralne ogrzewanie to jest coś normalnego, dawniej nawet o tym nie marzyliśmy. W niektórych klasach na drugim piętrze widziałem białe tablice bez kredy tylko z markerami. Wspaniała rzecz! Nic się nie kurzy, nie pyli, wszystko się ładnie ściera. W prezencie od dyrektora dostałem długopis. Musicie być zadowoleni, bo nie zostawiają żadnych kleksów podczas pisania. Za moich czasów nie uczono się angielskiego. W klasie nr 8 zaprezentowano mi interaktywną tablicę, połączoną z Internetem… Takie cudo! W 1775 r. nikt by o tym nie pomyślał. Na pewno bardzo ułatwia prowadzenie lekcji. Dalej w pracowni komputerowej pokazano mi drugą podobną tablicę i tyle stanowisk komputerowych… Zamarłem! Niedługo po tym okazało się, że jest jeszcze jedna pracownia informatyczna. Była trochę mniejsza, ale również świetnie wyposażona. A takich obrotowych krzeseł to mogę Wam jedynie pozazdrościć. Kiedy uczyłem w swojej szkółce, w jednej długiej ławie siedziało tylu uczniów, ilu się tylko zmieściło. W bibliotece macie tak wiele książek, że wystarczy ich dla wszystkich. Sala gimnastyczna jest ogromna i zapewne dobrze wam służy, szczególnie zimą.

J. O.: Co ksiądz jako postać czasów oświecenia chciałby przekazać uczniom? 

Ks.: Życzę Wam drogie dzieci, abyście umiały docenić dar nauki i nie stało się to dla Was ciężarem, lecz wielkim szczęściem, tak jak to było radością dzieci mojej epoki. Chciałbym, abyście doceniły szkołę i wiedzę, którą przekazują Wam niestrudzenie nauczyciele. Kiedyś nauka była czymś, co mało kto miał zapewnione. Wszyscy chcieli się uczyć, ale nie każdy miał taką możliwość. Pamiętajcie kochane dzieci: ,,Wiedza to wasz największy skarb, którego nikt nie jest w stanie Wam odebrać”.

 

Serdecznie dziękuję księdzu za wywiad i zapraszam ponownie.